niedziela, 21 lipca 2013

Rozdział 1: Burzowe chmury.

   Za oknami panowała nieprzyjemna dla większości społeczeństwa szarość. Lecz nie dla mnie. Taka pogoda odpowiadała mi, nawet bardzo. Poranne lekcje minęły szybko, choć były dosyć nudne. Nauczyciele jak zwykle od niechcenia prowadzili swoje wykłady, a ja wpatrywałem się w uderzające o szyby krople. Od czasu do czasu popatrzyłem na nich, żeby dali mi święty spokój i myśleli, że słucham. Ale nie słuchałem. Dzięki temu udało mi się nie zwariować, na drugiej już z kolei tego dnia historii.
   Inni też wyglądali na znudzonych. Patrząc na klasę, zauważyłem kilka osób podpierających głowę ręką i kiwających się sennie. Widać toczyli zacięty bój z samym sobą, by nie zasnąć. Ani trochę nie dziwiłem się im. Nawet Naruto ziewający bez skrępowania nie wydawał mi się tak irytujący jak zwykle.
   Dzwonek na przerwę ożywił wszystkich. Oczy całej klasy rozszerzyły się nagle, jakby wybudzili się z długiej drzemki.
   - Uratowani - usłyszałem za sobą znajomy głos. Odwróciłem się do jego właściciela.
   - To co Uchiha? Idziesz dzisiaj z nami czy pasujesz? - zapytał, grzebiąc zawzięcie w swojej torbie. Zaraz wyciągnął z niej drugie śniadanie.
   - Pasuję - odparłem po chwili. Miałem inne palny na dzisiejszy wieczór. I tak naprawdę nie byłem pewny, czy mam ochotę z nimi gdziekolwiek wychodzić.
   - Jak tam chcesz - rzucił tylko i wyszedł z klasy, dołączając do czekającego na niego Naruto. Razem poszli gdzieś, zapewne w ich stałą miejscówkę, w której spędzali większość przerw. Znajdowała się ona we wnęce pod schodami i żaden nauczyciel nigdy tamtędy nie chodził.
   Sam również wyszedłem z sali. Włożyłem ręce do kieszeni spodni. Tak czułem się pewniej.
   Szedłem korytarzem w kierunku schodów. Nasza klasa mieściła się na drugim piętrze. Cała szkoła liczyła ich trzy. Z zewnątrz prezentowała się naprawdę okazale, z czego dumny był szczególnie nasz dyrektor. Nie omieszkał nam o tym przypominać przy każdym swoim przemówieniu.
   Gdy przechodziłem obok jakiejś grupki dziewczyn, one nagle zamilkły. Zmierzyłem je chłodnym spojrzeniem. Wyglądało na to, że to pierwszoklasistki. Żadnej nie znałem, bo niby skąd. Za to one patrzyły się na mnie, jak gdyby wiedziały o mnie wszystko. Denerwowało mnie to, lecz nic nie dałem po sobie poznać. Oddalając się usłyszałem jeszcze ich głośny chichot.
   Będąc na ostatnim piętrze, skierowałem się w stronę sali muzycznych. Tutaj nie było już zbyt wielu ludzi. Rzadko kto tu przychodził przed zakończeniem zajęć. Przeszedłem kawałek, spoglądając przez wielkie okna. Na zewnątrz nadal było ponuro, jednak deszcz przestał padać.
   Skręciłem w lewo i już chwilę później dotarłem do szarych, metalowych drzwi. Popchnąłem je lekko. Były otwarte. Na to właśnie liczyłem.
   Wszedłem po kilku schodkach i otworzyłem kolejne drzwi. Do mojej twarzy dotarło zimne, wilgotne powietrze. Było to bardzo przyjemne uczucie. Odświeżające, po paru godzinach w dusznej klasie. Zrobiłem głębszy wdech, napełniając swoje płuca rozkoszną wonią. Przynajmniej teraz, chwilę po ustaniu deszczu, nie wyczuwało się wokół zapachu spalin. Szkoda, że pewnie zaraz powietrze znowu nią przesiąknie.
   Zbliżyłem się do osoby stojącej przy barierce. Dach szkoły, był moim ulubionym miejscem w całym tym parszywym budynku. Tylko nieliczni mieli tu wstęp, więc można tu było się ukryć i w spokoju odpocząć. 
   Brunet odwrócił w moją stronę, gdy podchodziłem do niego. Wyraz twarzy znudzonej życiem nie był mi obcy, już się do tego przyzwyczaiłem. W ustach trzymał papierosa. Wyjął go, gdy się odezwał.
   - Zapalisz?
   - Tak, pewnie - odparłem. Poczęstowałem się papierosem i oparłem o barierkę, tak jak to robił mój towarzysz. Przez chwilę patrzyliśmy w milczeniu na plac przed szkołą. Był pusty, podobnie jak boisko. Wszędzie, dało się za to zauważyć to większe, to mniejsze kałuże. 
   - Shikamaru - zagadnąłem. W końcu trzeba było załatwić tą sprawę jak należy. - I co? Pytałeś go? Zgodził się?
   - Heee? - spojrzał na mnie, jakby nie miał pojęcia o czym gadam. Krótko wpatrywał się w przestrzeń, po czym westchnął. - Aaa, no tak. 
   - Czyli? - spytałem. Denerwowało mnie czasem jego podejście. Nie rozumiałem, jak mógł być tak obojętny  na wszystko. I na wszystkich. Chociaż sam raczej stroniłem od ludzi, on czasem potrafił pobić mnie na głowę swoją niedostępnością. 
   - Pytałem. Zgodził się. Od jutra zaczynasz - wyrecytował beznamiętnie. 
   - A mógłbyś powiedzieć coś więcej? - Zapytałem chłodno. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się przyjacielsko. Rzadko mu się to zdarzało. 
   - Masz przyjść punkt 19. O, i lepiej się nie spóźnij. Strasznie się wkurza, kiedy ktoś się spóźnia - ostrzegł, po czym znowu wrócił do oglądania krajobrazu. 
   Ucieszyłem się. Nowa praca może okaże się lepsza niż poprzednie. Może nareszcie będą chociaż płacić w umówionych terminach. W końcu, skoro Shikamaru nigdy nie narzekał, może i ja nie będę miał powodów?
   Swoją drogą, burzowe chmury sunące na nas po popielatym niebie wyglądają naprawdę wspaniale. I groźnie.


   Rozsiadłyśmy się wygodnie przy dwuosobowym stoliku w stołówce. Wybrałyśmy miejsce w kącie sali, tuż obok sporego kwietnika. Dzisiejszego dnia przerwę śniadaniową spędzało tu strasznie dużo osób. Pewnie dlatego, że na zewnątrz było stanowczo za zimno jak na tą porę roku. W dodatku od samego rana padało. Dopiero teraz wyglądało na to, że przestał.
   Karin skubała jedną frytkę już od paru minut. Chyba nie była głodna. Martwiłam się o nią. Zawsze pochłaniała wszystko z ogromnym apetytem, a teraz siedziała cicho i wpatrywała się w talerz, medytując nad nim jak nad jakąś szklaną kulą, w której miała zobaczyć przyszłość. Nic też nie mówiła, co było kolejną rzeczą jaka wprawiała mnie w zaniepokojenie. Karin to jedna z najbardziej gadatliwych osób jakie znałam. Milczenie nie pasowało do niej w żaden sposób.
   Znałam powód, przez który zachowuje się tak nieswojo. Od początku dnia zastanawiałam się nad tym, jak przywrócić ją do normalności. Jako przyjaciółka, mam obowiązek ją pocieszyć i pomóc jej, nawet jeśli to byłoby bardzo trudne. A było.
   Problem Karin nie należał do tych, które dało się rozwiązać od ręki. Był głębszy i znacznie bardziej poważny. Na samą myśl o tym, przechodził mnie dreszcz. Najgorsze było jednak to, że wszelkie jej obawy były jak najbardziej uzasadnione.
   Najwyższa pora działać, pomyślałam i szybko wypiłam parę łyków soku jabłkowego.
   Pochyliłam się, by nikt niepożądany nie mógł słyszeć naszej rozmowy.
   - Karin - szepnęłm, na tyle głośno, by mogła mnie usłyszeć pośród hałasu w jakim się znajdowałyśmy.
   Podnosiła oczy znad swojej frytki i spojrzała na mnie smutnym wzrokiem. Za każdym razem, gdy widziałam ją w takim stanie, a zdarzało się to prawie nigdy, miałam ochotę przytulić ją jak pluszowego misia i krzyczeć, że wszystko będzie dobrze, żeby się nie martwiła...
   - Wiadomo już, kiedy dokładnie wraca? - zaczęłam. w pierwszej kolejności należało ustalić wszystkie fakty. Wczoraj jakoś nie mogłam wyciągnąć od niej nic istotnego, bo zaczęła tak rozpaczać, że skończyła dopiero, kiedy usnęła na mojej sofie.
   Szepnęła coś, ale nie byłam w stanie jej usłyszeć. Widziałam tylko jak poruszała ustami.
   - Możesz powtórzyć głośniej? - poprosiłam łagodnie. Wydawało się, jakby mój jeden głośniejszy ton mógł ją spłoszyć.
   - Jutro.
   - Już jutro? - zdziwiłam się. Ona przytaknęła niepewnie. Nie sądziłam, że to nastąpi tak szybko. To bardzo komplikowało wszystko. Tak mało czasu. I jak tu wymyślić coś rozsądnego?
   - A będzie mieszkał u siebie czy u was? - spytałam poważniejąc jak nigdy.
   - U siebie, u siebie...- wydukała. Karin, proszę, tylko nie rozpłacz mi się tu teraz.
   - A twój brat - na te słowa skrzywiła się, jakby usłyszała coś potwornie obrzydliwego - on często do was przychodzi? Myślisz, że będzie chciał was odwiedzać?
   - Tak...przecież rodzice dają mu pieniądze...rodzice go uwielbiają...wszyscy go uwielbiają...
   - Ale może mogłabyś wychodzić z domu, kiedy on przyjdzie do was? Możesz przecież nocować u mnie, jeśli tylko będziesz chciała - zaproponowałam.
   - Dzięki Sakura. Dziękuję, że tak się o mnie troszczysz - powiedziała, a w jej głosie wyczułam nieprawdopodobną wdzięczność. To sprawiło tylko, że jeszcze bardziej chciałam jej pomóc.
   - A myślisz - spróbowałam trochę niepewnie - że on nadal jest taki jak wcześniej? Nie było go dosyć długo. Może...
   - Sakura - przerwała mi drżącym głosem, po czym kontynuowała, wpatrując się prosto w moje oczy - on napisał do mnie. Dzisiaj.
   - Co? - wypaliłam zaskoczona, a moje brwi powędrowały do góry - Co napisał?
   Zawahała się. Widziałam, jak walczyła z samą sobą, by mi o tym powiedzieć.
   - Kochana siostrzyczko, już nie mogę się doczekać, kiedy cię zobaczę - wyrecytowała, jak doskonale znany sobie wierszyk.
   Niewinne słowa. Wydawałby się, pełne miłości, tęsknoty, opieki... Pewnie nie jedna siostra chciałaby je usłyszeć od swojego starszego barta. Chciałaby, by troszczył się o nią i martwił. By w razie potrzeby wyciągał do niej pomocną dłoń. By bronił przed ludźmi, którzy chcą skrzywdzić jego małą siostrzyczkę. By nieufnie podchodził do każdego jej chłopaka, pilnując, by ten jej nie zranił. Brat - skarb. Opiekuńczy, może nawet trochę za bardzo, ale jednocześnie miły i przyjazny. Który przekomarzałby się ze swoją siostrą, by na końcu z uśmiechem dodać, jak strasznie uwielbia to robić. Któremu można zaufać, powierzyć swoje tajemnice, jak prawdziwemu przyjacielowi. Móc porozmawiać o swoich problemach i liczyć na dobrą radę. Z dumą podziwiać jego sukcesy, mieć go za wzór i z radością chwalić się nim przed swoimi koleżankami. A te zazdrościłby takiego brata i skrycie podkochiwały w nim, bo byłby on przystojnym i niesłychanie błyskotliwym mężczyzną.
   Brat Karin potrafił odwrócić ten ideał na tyle, że wszyscy postrzegali go takim, z wyjątkiem jej samej.

***
Ufff! Udało się skończyć na czas. :) Nie dzieje się w nim za wiele, ale mam nadzieję, że mi to wybaczycie. Obiecuję, że w następnym rozdziale pojawi się akcja xD 
Chciałabym jeszcze raz bardzo podziękować za komentarze pod poprzednią notką. Bardzo zmotywowały mnie do tego, żeby starać się jak najbardziej pisząc ten rozdział :) 
Mam nadzieję, że nie zawiodę was :) Do następnej! 

15 komentarzy:

  1. Króóóótko!!! Stanowczo za krótko! Zaciekawiłaś mnie, zastanawiam się co takiego wydarzyło się miedzy Karin a jej bratem i jak sprawisz, że Sasuke i Sakura się spotkają/ poznają? :D A i zapomniałabym, idealnie odwzorowałaś Shikamaru, naprawdę! Jestem pod wrażeniem :)
    Pozdrawiam i czekam na nexta! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obiecuję, że następnym razem będzie dłużej! ^^
      Co się między nimi wydarzyło? Hmm...no, tego nie zdradzę xD
      Cieszę się, że spodobał ci się Shikamaru. Zawsze go tak właśnie sobie wyobrażałam, dlatego też opisałam go w ten właśnie sposób ^^
      Dziękuję za komentarz :D

      Usuń
  2. Też jestem zdania, że było za krótko. Aż mi się szkoda zrobiło, jak doczytałam do końca. ;c
    Co nie zmienia fakty, że jestem tym opowiadaniem coraz bardziej zaintrygowana. Kim okaże się być brat Karin, a co najważniejsze, co między nimi się wydarzyło? To są chyba najbardziej dręczące mnie pytania w tym momencie.
    Sasuke jak na razie wydaje się nie mieć nic wspólnego z Sakurą, dlatego ciekawi mnie jak połączysz ich historie, bo jak na razie mają odmienne światy. :3
    Czekam na kolejny rozdział i życzę dużo weny. Buziaki! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, jak na razie wiele ze sobą wspólnego nie mają. Ale to nie znaczy, że nie mogą zacząć mieć, prawda? A ja znajdę jakiś sposób...no, jakoś chyba znajdę ^^
      Brat Karin, hmm... nie, nic nie zdradzę na razie :)
      Dziękuję za komentarz :*

      Usuń
  3. Twój blog został pomyślnie dodany do spisu http://lapidarium-narutowskie.blogspot.com
    Pozdrawiam i zapraszam do zgłaszania nowych rozdziałów
    Mrs Pe

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo spodobało mi się twoje opowiadanie :D Jednak również uważam że notka była stanowczo za krótka :) Muszę przyznać, że jestem bardzo ciekawa kto jest bratem Karin i dlaczego ona tak bardzo boi się jego powrotu...Co do Sasuke i Sakury to jestem ciekawa jak doprowadzisz do ich spotkania :) Chciałabym aby nastąpiło ono jak najszybciej :D Z niecierpliwością czekam na kolejną notkę :) Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że Ci się spodobało :)
      Brat Karin ma na imię Suigestu, ale nie powiem nic więcej :)
      Również pozdrawiam! :)

      Usuń
  5. Nie oglądałam nigdy Naruto, no dobra może ze 3 odcinki losowe jak leciały w AXN Crime :) Przeraża mnie trochę ilość odcinków, no ale cóż jest to klasyk, każdy od czegoś zaczyna, ja od Sailor Moon na przykład :)
    Co do opowiadania, cieszę się, że tu jestem i widzę rozdział 1 a nie na przykład 34 xD Bo z tym już by było ciężej :) Przeczytałam i jestem pod wrażeniem, świetnie piszesz :D Czekam na więcej :))

    http://yukarinosekai.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział super....
    Cóż nie przepadam za SasuSaku... Może nie tak.
    Nie mam nic przeciwko nim, ale te blogi na których ich spotkałam były według mnie nudne a twój jest ciekawy.
    A teraz co do noci to krótka!
    Ja chcieć więcej!
    Widzę , że Karin Uzumaki nie jest zołzą?
    Spoko...
    Czekam na next'a, życzę dużo weny, udanych wakacji i czego sobie jeszcze życzysz :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak pisałam, wydawała się dłuższa...ale następna już na pewno taka będzie! :D Cieszę się, że Ci się podoba. I dziękuję! :D

      Usuń
  7. bardzo miło się czyta! ogólnie stworzyłaś na swoim blogu fajny klimat! poza tym podoba mi się twój styl pisania i przyznam ci, że jesteś chyba pierwszą osobą, która sprawiła, iż współczuję Karin! ciekawe jaką okropną rzecz zrobił jej brat..
    w każdym razie dołączam się do grona czytających twojego bloga i życzę dużo pomysłów :)
    pozdrawiam!
    -Hiraku ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie okropnie się cieszę, że udało mi się osiągnąć klimat, który Ci przypadł do gustu :) Co więcej, nawet nie wiesz jaka jestem szczęśliwa, że współczujesz Karin. Bardzo chciałam, żeby tak właśnie było, jednak nie byłam pewna, czy nie przesadziłam...
      Również pozdrawiam! :)

      Usuń
  8. Ohayo :D
    Znalazłam Twojego bloga zupełnie przypadkiem, co bardzo mnie ucieszyło.
    Zacznę od tego, że masz cudowny szablon. Cudowny obrazek w nagłówku, opis no i ciemne kolory - coś co kocham. Para SasuSaku. <3
    Zaczęłam czytać i powiem ci, że mile mnie zaskoczyłaś. Piszesz bardzo estetycznie, nie robisz błędów. Ma to ład, skład i porządek. xD Opisy są, emocje są.
    Co do fabuły.. Hmm.. Na razie jest tajemniczo i za wiele nie jestem w stanie powiedzieć.
    Zdębiałam, kiedy przeczytałam, że Sakura i Karin są najlepszymi przyjaciółkami. Dwa tak wybuchowe charaktery są w stanie ze sobą wytrzymać? Aż ciężko uwierzyć. xD
    Zastanawiam się o co chodzi z tą rodziną Karin, a dokładniej z jego bratem. Mam nadzieję, że niedługo wszystko się wyjaśni.
    Również ciekawi mnie jaka jest nowa praca Uchihy, co on takiego będzie robił? No i dlaczego jest taki samotny?
    Zasmucił mnie fakt, iż pali papierosy. Mężu, nie rób tego. :ccccccccc
    Notki były mega krótkie, ale mam nadzieję, że to tylko dlatego iż był to prolog i rozdział pierwszy. Kolejne rozdziały mają być o wiele dłuższe! Bo jak nie, to wiesz... xD ;>
    Mam jeszcze prośbę. Gdybyś mogła informować mnie na gg, byłabym wdzięczna. Mój nr: 35087569. :D
    Pozdrawiam cieplutko i duuużo, duużo weny życzę,
    Zochan. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok, ok zrozumiałam! Będą dłuższe, obiecuję! ^^ Tylko nie bij! Nie bij!
      Nawet nie wiesz jaką radochę miałam czytając tak miły komentarz! Bardzo dziękuję Ci za niego. Aż teraz mam ochotę siąść i pisać (no, kurczę, najwyższa pora dokończyć rozdział) ^^
      Staram się nie robić błędów, sprawdzać po kilka razy ale wiadomo jak to jest.Zawsze się coś tam znajdzie.
      Fabuła jak na razie nie jest zbyt rozwinięta, bo to dopiero początek, ale mam na nią pomysł, także mam nadzieję, że przyszłe rozdziały pokażą już co nieco.
      Z tą Karin i jej bratem to nie jest takie proste, ale kiedyś na pewno wyjaśni się ^^
      Mężu? xD Hahaha! ^^ Nie podoba Ci się, że pali? Hmm...w sumie też nie lubię papierosów.
      Oczywiście, będę Cię informować! :)
      Również pozdrawiam! :)

      Usuń

"Otwórz oczy, zobacz sam... przed nami mgła."